- Cześć Misiu – powiedziała kiedy
Nieistotny uchylił drzwi.
Stała na na zewnątrz, dzierżąc w
ręce niewielką torbę turystyczną.
Niebrzydka – pomyślał, trochę
wyzywająca ale niebrzydka. Faceci lubią takie kobiety. Nie nie jako
kandydatki na żony, ale stanowią one istotny element ich sennych
marzeń.
- Dzień dobry Pani – pytająco
odpowiedział, przyzwyczajony do stosowania norm grzecznościowych.
- Sorki za spóźnienie ale tam przy
pętli dłubią w ziemi. Zrobili zwężenie, a korek taki, że nawet
moja Tigra by nie przeskoczyła.
- Opel Tigra? – spytał nie wiadomo
dlaczego
- Opel, Opel – odpowiedziała a
wykorzystując jego zaskoczenie weszła do środka.
- Długo chyba nie czekałeś ?
- Wcale nie czekałem – odpowiedział
zgodnie z prawdą
- No widzisz jak wyobraźnia działa to
czas staje. Przy mnie kochany nie tylko czas ci stanie. To gdzie ja
się mogę przebrać?
- Przebrać? Do czego?
- Do dojenia – zażartowała -
Zamówiłeś usługę i jeszcze nie zdążyłeś się zastanowić
jaką?
Rozejrzała się po mieszkaniu i
pochwaliła – Ładne i czyste mieszkanie. Sam mieszkasz?
- Z żoną
- Twoja żona?
- Moja. Jestem taki raczej tradycyjny.
- Tradycyjny, tradycyjny – zaczęła
żartować – ale w pomysłach na spędzanie czasu to chyba
nowoczesny, nie? Niby z żoną a dzwoni bo samotny
- Zaraz, zaraz az kim ja mam w ogóle
przyjemność?
- Przyjemność to będzie Misiu za
chwilę, jak się tylko ogarnę. A widzisz, zapomniałam się
przedstawić. Na imię mam Amanda, ale jak ci się nie podoba to
możesz mówić do mnie jak chcesz.
Co zaś do zasad. Żadne tam trójkąty
z żona nie wchodzą w grę. Nie pracuję również bez
zabezpieczenia ale o tym pewnie powiedzieli ci przez telefon?
- Mnie?
Baczny obserwator mógłby dojść do
wniosku, że Jan Maria Nieistotny cierpi na jakąś formę starczej
demencji, ponieważ wszystkie znaki na niebie i ziemi świadczą o
tym, że właśnie rozmawia właśnie z dziwką, bądź jak chcą
teoretycy teorii wyzwolenia z kobietą pracującą. Pytaniem zaś na
które szybko powinno się znaleźć odpowiedź jest, kto ową
panienkę zamówił do domu Nieistotnego i w jakim celu? Stan
niepewności nie mógł w końcu trwać wiecznie jak i wiecznie nie
będzie trwało robienie trwałej na głowie ślubnej małżonki.
Co zaś się tyczy Jana Marii, to
korzystając z okazji oglądał właśnie jakiś czaro-biały film
Akiro Kurosawy na kanale kultura TV i zasnął w atmosferze
kwitnących wiśni i wojennych okrzyków samurajów. Wybudzony
brutalnie nagłym atakiem na dzwonek, nie doszedł jeszcze do
siebie. Stąd też początek rozmowy wyglądał tak jak wyglądał.
- My tu gadu gady a licznik bije -
powiedziała Amanda - Za godzinkę wpadnie po mnie Olo i będę się
musiała ewakuować. Szybkim ruchem zrzuciła modną jak wydawało
się Nieistnemu kurtkę.
Krótka bluzeczką sugerowała brak
biustonosza oraz pępek. Była jeszcze krótsza spódnica, która nic
już nie ukrywała. Ani koronkowego zakończenia czarnych pończoch
ani tym bardziej zapięć do paska. Zwieńczeniem albo jak kto woli
ze względu na logikę, podstawą były Wysokie a nawet jakby można
było rzec niebotyczne szpilki.
Kiedy stała przed Nieistotnym jej
biust znajdował się mniej więcej na wysokości jego oczu, co być
może było dodatkowym powodem dla którego Jan Maria Nieistotny
dalej stał tak w przedpokoju, będąc nadal mocno rozkojarzony.
Nie zrażona brakiem konwersacji Amanda
weszła do salonu który wydawał jej się odpowiednim miejscem,
przynajmniej dla początkowej fazy spotkania.
Ileż to razy faceci tracili w
kontakcie z nią cały rezon. Każdy z nich taki kogut, ale tylko do
czasu, gdy spotkana kobieta powie mu dosadnie - No misiu
jedziesz!
Przecież to kwestia faceta.
- I najważniejsze Misiu. Musisz mi
zapłacić przed, bo Olo się bardzo denerwuje jak biorę po fakcie.
Tyle z tym kłopotów. Biorę dwie stówy za godzinę i pięćdziesiąt
za dojazd. Razem dwieście pięćdziesiąt.
- Dwieście pięćdziesiąt? To chyba
jakaś pomyłka
Wysoka kwota stała się powodem jego
nagłego przebudzenia.
- Pomyłka, pomyłka. Olo zna te
numery. Mnie zaś jest wszystko jedno. Bzykasz czy nie bzykasz dwie i
pół stówki kładziesz na stole.
- Zaraz, zaraz ja niczego, ani nikogo
nie zamawiałem. Poza tym ja nie jestem żadem Misiu tylko Jan Maria
- Maria ? A cóż to za imię dla
faceta – Amanda zaczęła kpić.
- To w tej chwili nieistotne – uniósł
się tak jak od dziecka unosił się przy tego typu uwagach.
Poza tym cały jej czar którym nie
ukrywa zaskoczyła go na wejściu gdzieś prysł. Jakaś taka prosta
jest, prostacka nawet
- A nazwisko nasz też Misiu
szlacheckie? - kontynuowała.
- Nieistotny
-Jak już mówisz ładnie to mów
gramatycznie Misiu. Mówi się nazwisko nieistotne, w mojej profesji
ja to rozumiem. Niektórzy lubią pozostać anonimowi
- Nie nie Nieistotny to moje nazwisko.
Jan Maria Nieistotny.
- Czekaj, czekaj To Ty nie nazywasz się
Pietruski
- Nie nie nazywam się Pietruski, bo
nazywam się Nieistotny.
- Czekaj czekaj – powtórzyła i
wybrała jakiś numer z listy kontaktów w swoim smartfonie.
- Olo ! Jest tu jakiś mały problem.
Jedyne co Jan Maria usłyszał to był
głośny bluzg dobiegający z głośnika.
- Nie nie denerwuj się i na razie
twoja obecność nie jest konieczna.
- Powiedz mi tylko, jaki ma numer blok
przed którym zaparkowaliśmy?
- 45? i osiedle Jana Chryzostoma.
- No proszę osiedle się zgadza numer
bloku też
- A numer mieszkania – spytał Jan
Maria, odzyskując zwykłą jasność myślenia
- Osiem... osiemnaście
- No właśnie a tu jest osiem. Swoją
drogą to tego Pietruskiego to ja znam. To w sąsiedniej klatce Pani
Amando.
- Sorki – powiedziała po raz któryś
z kolei dziewczyna. Po czym szybko założyła sportową, modną jak
to się już wydawało Nieistotnemu kurtkę, obciągając
jednocześnie nieistniejącą spódnicę ku dołowi.
- Lecę bo sąsiad się wścieknie, Ty
nie wiesz do czego zdolni są napaleni faceci. Zwykle złościsz się,
że pizza się spóźnia, a tu idzie o ciało i o ducha, co się
rucha zażartowała wulgarnie dodając wyznanie którego Jan Maria
Nieistotny zupełnie nie oczekiwał - A twój sąsiad ducha ma
ogromnego. Wierz mi już ja się znam na tych sprawach.
- Gówno mnie to obchodzi - chciał
krzyknąć, ale dobre wychowanie stłumiło agresję.
Amanda wrzuciła do torby to co już
zdążyła z niej wyciągnąć, w postaci kolorowych zabawek rodem z
sex shopu. W tym momencie, dopiero kiedy je zauważył wtedy tak naprawdę uświadomił sobie prawdziwy powód jej wizyty.
- Swoją droga Misiu, jakbyś kiedyś
się zdecydował, to dzwoń i od razu proś o Amandę. Tu masz moją
wizytówkę. Za dzisiejsza pomyłkę dostaniesz ode mnie coś
specjalnego, pod warunkiem oczywiście, że nie pochwalisz się do
Ola.
- Ale ja go wcale nie znam
- I to jest dla ciebie bardzo dobra
sytuacja. Pa Misiu – powiedziała i zamknęła drzwi za sobą.
Chwilę jeszcze obracał wizytówkę w
dłoniach zanim odczytał jej treść:
Jestem atrakcyjną, zadbaną, kobietą
o aksamitnym ciałku, ładnym naturalnym biuście. Mam bardzo duże
poczucie humoru. Jeśli i Ty je posiadasz będzie Nam bardzo
sympatycznie. Zawsze uśmiechnięta i bezpośrednia – lubię
spędzać czas z inteligentnym mężczyzną, który wie jak traktować
kobietę. Możemy spotkać się w moim prywatnym mieszkaniu w centrum
lub w Twoim
Zadzwoń ... tu był podany numer telefonu którego
postanowił nie zapamiętywać.
Z drugiej strony znajdował się wykaz
wykonywanych usług.
Zmiął ją i wrzucił do kuchennego
kosza na śmieci. Za chwile jednak wrócił i grzebiąc dwoma
palcami wyciągnął z powrotem. Podarł na kawałki i wrzucił do
muszli klozetowej.
Będąc całkowicie niewinnym
postanowił i tak nie pozostawić nic przypadkowi. Spuścił wodę a
potem jeszcze raz spojrzał w dół. Z wyjątkiem jednego kawałka
papieru wszystkie inne spłynęły w czeluść kanalizacji. Spojrzał
dokładniej, na różowym fragmencie kartonu jak wyrzut sumienia
widniała resztka napisu - „anal” Jak na przykład analizy czy
analityka
- Banał – pomyślał Jan Maria
Nieistotny i zatopił niebezpieczeństwo przy pomocy szczotki do
kibla.
- Jestem już bezpieczny - pomyślał,
gdy usłyszał chrzęst przekręcanego w drzwiach klucza.
- Kochanie już jestem – usłyszał z
przedpokoju. Wstał aby pocałować na przywitanie małżonkę,
chwaląc jednocześnie nowa fryzurę. Lata praktyki zrobiły w końcu
swoje.
Kiedy tak zbliżał się do niej, ona
niespodziewanie zapytała
- Był ktoś u nas?
No właśnie, był czy nie był? Tego
pytania Nieistotny nie spodziewał się. Szybko rozważył wszystkie
za i przeciw.
Pójdę w zaparte – postanowił –
szczerość nie zawsze się opłaca, szczególnie gdy człowiek
całkiem niewinny.
- Nie, nie było nikogo –
odpowiedział w staranie wyreżyserowany, spokojny sposób.
- A Iza mówiła, że jakaś młoda
dziewczyna z torbą turystyczną. Zaraz sobie pomyślałam, że to
może Anka przyjechała.
Iza to była sąsiadka z półpiętra.
Niestety zawsze dobrze poinformowana. Anka zaś to siostrzenica żony.
Młoda i szalona studentka pedagogiki.
- A o to pytasz - Jan Maria przedłużał
odpowiedź, dodając wtręt o sąsiedzkiej ciekawości.
- Była dziewczyna z organizacji
ekologicznej Free Animals czy coś takiego. W torbie miała ulotki.
- I była u ciebie a nie była u Izy ?
– zaczęła drążyć temat jego szanowna i ukochana.
- Bo jak ją zapytałem, skąd ma nasz
adres to okazało się, że to jest bratanica Piertuskiego spod
osiemnastki. Sąsiadujemy garażami, pamiętasz? Z pewnością
podrzucił jej nasze namiary bo Ty. zawsze z taką miłością
kochanie mówisz o psach i kotach - zakończył wyraźnie
zadowolony z siebie. Podszedł pocałował ją mocno
- Już mnie całowałeś na powitanie –
zauważyła
- To już nie mogę sobie pocałować
własnej żony, kiedy mam na to ochotę? - spytał z wyrzutami -
A nawet jakbym miał ochotę zrobić to
jeszcze raz
Zaskakujesz mnie czasami –
powiedziała z widocznym jednak zadowoleniem.
Sam, siebie zaskakuję – powiedział
ni to niej ni to do siebie.
Siadł przed telewizorem ale nie mógł
skoncentrować się na przekazywanych właśnie wieczornych
wiadomościach.
Poszedł w prymitywne kłamstwo, czego
nie miał w zwyczaju. Z drugiej jednak strony, jak jej miał to
powiedzieć
- Kochanie była u nas dziwka. Pomyliła
drzwi.
I ona niby w to uwierzy bez mrugnięcia
okiem. Może i uwierzy na początku, ale potem sobie przemyśli i
zacznie robić wyrzuty. Już on zna te słowa pełne wyrzutu i te
nietrafiające do jej przekonania tłumaczenia. Mówią, że tylko
winny się tłumaczy. Spróbujcie jednak użyć tego argumentu w
rozmowie z Nieistotną.
Zresztą już w pierwszym słowie
zapyta
- A ty skąd wiesz że to była dziwka?
Znasz ją?
Następnego dnia, wczesnym rankiem
Nieistotny jak zwykle udał się po samochód do osiedlowego garażu.
Niespiesznie podnosił drzwi uchylne, rozglądając się na boki.
Bardzo liczył na pojawienie się sąsiada.
Szczęście mu sprzyjało, bo za chwilę
zza zakrętu wyłonił się Pietruski.
- Czołem sąsiedzie – powiedział z
daleka
Nieistotny wyczekał, aż zbliży się
wystarczająco blisko i odpowiedział
- W porządku. A jak pańscy wczorajsi
goście?
- Jacy goście ? – wyrzucił lekko
zmieszany sąsiad.
- Pańska bratanica – ułatwił mu
Nieistotny.
- Wie pan, pańska bratanica pomyliła
wczoraj numery i ze swoim warsztatem wpadła do mnie. Mało
brakowało a Olo spuściłby mi wpierdol za niechęć do uiszczenia.
Na szczęście się wytłumaczyłem .
- No ja się nie dziwię Olo to kupa
mięcha, ale dlaczego bratanica ?
Bo całe zajście widziała sąsiadka i
powiedziała żonie, o czym ta trochę później już mnie
wypytywała. Zaczęła jednak tak podstępnie, że musiałem
kombinować zaraz po tym jak zaprzeczyłem, że ktoś u mnie był.
Przyszedł mi do głowy Pan, bratanica a w torbie ulotki z
organizacji Free Animals. I niech tak pozostanie jakby żona spytała
o bratanicę.
- W porządku - odpowiedział
Pietruski a buraczany kolor twarzy znikał powoli, ukazując tylko
lekkie nerwowe zaczerwienienie policzków.
- Swoją drogą to masz pan literacki
talent Panie Nieistotny. Może byś pan co fajnego napisał. Ja w
rewanżu za dyskrecję opowiem panu jak z Amanda było.
- Może to i pomysł. Na razie niech
pan zaspokoi moją męską ciekawość. Warta była tych dwóch stów?
- Oczywiście. Każdej zapłaconej
złotówki, plus koszty dojazdu.
To mi trochę osładza gorycz
niewinnego ale w końcu kłamstwa.
- Oj Misiu Misiu – powiedział do
siebie przekręcając kluczyk w stacyjce.