No i stało się.
Jan Maria Nieistotny stał się częścią
mojego życia.
Korzystając z długiego weekendu
scaliłem dwa blogi, a wszystkie posty z tej strony ukazały się
porządku chronologicznym na blogu
Suma lat z biegu dni, dzieląc na kawałki życie Antoniego Relskiego i wypełniając
pewną przerwę w zapiskach. Tak już pewnie pozostanie.
Tempo tempo i raz jeszcze tempo życia
tak bardzo ograniczają te chwile refleksji na sobą i tym co nas
otacza.
Niechaj mi wybaczy Pan Nieistotny, że
w nowych realiach został sublokatorem. Bo też miało być całkiem
inaczej. Antoni Relski odszedł a Nieistotny pojawił się w związku
z nałogiem. Nałogiem pisania z którym przegrałem. Potem okazało
się, że odejście Relskiego nie było jeszcze tym ostatecznym.
Pozostaje tylko powiedzieć za
Beatlesami – Let it be