Gdzie oni są
gdzie wszyscy moi przyjaciele
zabrakło ich
choć zawsze było ich niewielu
schowali się
po różnych miastach różnych nacjach
pożarła ich
galopująca emigracja
gdzie są moi przyjaciele
bojownicy z tamtych lat
zawsze było ich niewielu
teraz jestem sam *
gdzie wszyscy moi przyjaciele
zabrakło ich
choć zawsze było ich niewielu
schowali się
po różnych miastach różnych nacjach
pożarła ich
galopująca emigracja
gdzie są moi przyjaciele
bojownicy z tamtych lat
zawsze było ich niewielu
teraz jestem sam *
Tak prawdę powiedziawszy to emigracja
zabrała mi tylko szwagra, ale czy szwagier był mi przyjacielem?
Mocno ograniczyłem nazywanie kogoś
przyjacielem, po własnych, traumatycznych przeżyciach.
Otóż w odległej przeszłości
chociaż w tej galaktyce, będąc przed czterdziestką porzuciłem
pracę i wygodne życie w własną rodziną bo mnie o to poprosił
przyjaciel.
Przez długich jedenaście lat
widywałem się z najbliższymi jedynie w weekendy.
Zatrudniony w firmie w której
przyjaciel był szefem, zająłem się organizacją sprzedaży. W
moim odczuciu z powodzeniem.
Kalkulowałem, że w godzinach pracy
będzie między nami relacja szef - podwładny, a po godzinach zmieni
się w przyjacielską. Nie wiedziałem, że kierownicze stanowisko
uzależnia jak narkotyk. Ze trudno wyjść z butów szefa nawet na
prywatnych imprezach.
W końcu, że ktoś gotów poświęcić
wszystko i każdego kto mógłby zagrozić regularnie płaconej
tłustej pensji. Dlaczego ja wtedy byłem taki zdziwiony?. Być może
zbyt wiele poświęciłem.
Zawód tak wielki, a do dzisiaj dziwię
się, że wtedy nie wylało mnie gdzieś w kąciku.
Nie, nie rzuciłem pracy bo byłoby to
nieprofesjonalne. Odszedłem jednak w końcu i z oddali obserwowałem
jak imperium sypie się, a w telefonie byłego przyjaciela kurczy się
lista nazwisk.
Odwiedziłem go w szpitalu gdy
zachorował. Dzwonimy teraz do siebie okazjonalnie, ale nikomu nie
przyszłoby chyba do głowy nazywać tego przyjaźnią.
Inni przestali się pojawiać gdy
sytuacja materialna naszej rodziny poprawiła się nieco. Jakiś nowy
zakup był już nie do przełknięcia i telefony zamilkły.
Czy żałuję?
Ktoś kiedyś powiedział, że jeżeli
przyjaciel cię zawiódł, to znaczy to mniej więcej tyle, że nigdy
twoim przyjacielem nie był.
Tak to traktuję i ja, a ludziom o
delikatnym sercu i religijnej duszy powiem, że potrafię nie
przeszkadza to w zwykłym, ludzkim wybaczeniu.
Przebaczałem choć potrzebowałem do
tego dystansu.
J.U. Niemcewicz napisał, że gdy
stracisz, co ci fortuna udzieli, dopiero poznasz czy masz przyjaciół.
Myśl
może nie tak pięknie wyartykułowana jak z książek Paulo Coelho,
ale
jakże prawdziwa.
Kiedy
żona siadła na wózku, znajomi czwórkami znikali z naszego domu,
chociaż nigdy nie prosiłem ich o pomoc, choć tego duchowego
brakowało mi najbardziej.
Niektórzy
uważali pewnie, że niepełnosprawnością można się zarazić.
Któregoś
dnia, zdecydowanym ruchem skasowałem pokaźną listę kontaktów w
swoim smartfonie.
Dziewięć
lat zmagania się niepełnosprawnością zahartowało nas i
impregnowało.
Pozdrawiam
więc przyjaciół, którzy odeszli gdy tylko skończyły się ich
problemy.
Chcesz
liczyć? Licz na siebie - to moje ulubione powiedzenie.
W
sumie to jestem szczęściarzem, bo od lat mogę liczyć na własną
żonę. Mam nadzieję, że i Ona może to o mnie powiedzieć
A
poza tym?
Poza
tym widziałem taki kubek porcelanowy z napisem:
Z
każdym dniem mojego życia rośnie liczba osób które mogą mnie
pocałować w dupę.
A
może to był podkoszulek?
Nie
ważne. Ważne że nasiliło mi się to po pięćdziesiątce.
A
tu szósty krzyżyk puka do drzwi, a więc wprawa jest.
*) Biała flaga Republika