Jezus pogonił handlujących w świątyni. Co zrobiłby z handlującymi świątyniami?
Francja. Stereotypy dla mnie to rejony
winne: Bordeaux, Beaujolais czy Burgundia. Lawenda w Prowansji i
miłość we Francji oczywiście francuska.
No i przede wszystkim, wielka i
wspaniała historia. Historycznie zaś biorąc, powołam się tu na
pewne stare powiedzenie które mówi, że Francja to najwierniejsza
córa Kościoła.
Ale to już było i chyba nie wróci
więcej.
Czytam ja oto jakiś czas temu, że co
roku około 20 świątyń katolickich przechodzi we Francji w
prywatne ręce. Kilka jest wyburzanych, inne niszczeją. Okazuje się,
że część z nich, zwłaszcza na prowincji, nie ma już racji bytu,
przynajmniej finansowo.
Sam widziałem te mizerię gdy byłem
uczestnikiem pewnej mszy Paryżu, a wiadomo przecież, że „Paryż
wart jest mszy”. Byłem też świadkiem poszukiwania księdza w
promieniu 50 kilometrów, dla odprawienia mszy na południu Francji.
Z braku urzędników Pana Boga, ludzie
przejmują sprawy we własne ręce. Czytam więc że :
Tam gdzie tych rąk jest niewiele, nie
pozostaje nic innego jak oddać kościół w dobre ręce.
Być może to nie najgorszy pomysł,
ponieważ budynki religijne przyciągają specyficzny rodzaj
klientów, którzy nie zawsze kupują je dla celów prywatnych,
przygotowując projekty zapewniające otwarcie ich dla szerszej
publiczności – przekonuje pośrednik nieruchomości
Powstają więc muzea, sale koncertowe
czy inne obiekty mogące służyć ludziom.
Kiedyś widziałem projekt
przekształcający mały kościółek w obszerny dom wiejski.
Duchowni a pewnie i czytający te słowa
są podzieleni. Zdaniem niektórych „pusty kościół jest
bezużyteczny i lepiej go przekształcić, niż wyburzyć” Inni
nie akceptują takiej komercjalizacji budynków sakralnych.
Pamiętam jak piętnaście lat temu
odwiedziłem pewien salon motocyklowy w Rzeszowie. Znajdował się w
budynku który z założenia miała być kaplicą. Z założenia,
ponieważ jak wieść niosła kaplica nie była konsekrowana. A może
tylko poświęcona ? Oglądając tam chromowane wydechy i lśniące
lakiery motocykli, nie mogłem uciec od myśli, że uczestniczę w
czymś nie do końca eleganckim i związku z tym swoją wizytę
ograniczyłem do absolutnego minimum. Miejscowy znajomy uspokajał
mnie, że wszystko zostało załatwione lege artis.
Kiedy mijam koszmary współczesnego
budownictwa sakralnego, wybiegam myślą w przyszłość. Dla kogo
wylewa się te setki ton betonu w mocno zbrojone konstrukcje ?
Sam najlepiej czuję się w małym
drewnianym wiejskim kościółku.
Jakie licho kusi do realizacji
szalonych myśli prowincjonalnych proboszczów? Być może pieniądze
potrafią wszystko, nawet zaprzeć się własnej architektonicznej
wrażliwości projektanta
A kiedy zabiją dzwony można już
zająć się owieczkami, czyli nastaje pora strzyżenia.
Zbyt często jednak odnoszę ostatnio
wrażenie, że traktują mnie tu bardziej jak barana.
Księża grzmią, wygrażają palcem,
zakazują, nakazują i oceniają. Od samego tego gadania czuję na
plecach ogień piekielny i pali mnie twarz. A chciało by się
inaczej.
Gdzieś uciekła ta zasada, by kochać
bliźniego jak siebie samego. Jeżeli jednak się mylę i wszystko
jest w porządku to żal mi tych ludzi którzy w imię Boga tak źle
traktują siebie.
- Ksiądz nie ma być sędzią –
uważa pewien francuski duszpasterz - Jakbym tutaj tak mówił o
grzechu jak księża w Polsce, toby się ze mnie śmiali. Polak
gdziekolwiek się ruszy, widzi grzech. To nie do życia.
Spodobała mi się ta wypowiedź, ale
ktoś zaraz próbował mnie wyprostować.
- No i masz efekty takiego działania,
kościoły w ruinie.
A ja jednak chciałbym w kościele
usłyszeć słowo wsparcia, zrozumienia, może nawet delikatnej
pochwały. Naprawdę od tego się nie zepsuje moje życie duchowe, a
mnie łatwiej będzie wierzyć, że to co robię ma jakiś sens.
Tu różnimy się w ocenie sytuacji a
rozbieżności tylko się powiększają.
Wracając do pytania o tony żelbetonu
wylewanego na „Bożą chwałę”
Następuje zmiana pokoleniowa
Nam zależało na Kościele z ludzką
twarzą. Dla współczesnych dwudziestoparolatków nie ma w ogóle
tematu. Tematu kościoła.
Jeżeli ktoś krytykuje, złości go
coś a przy okazji ma propozycje zmian, to znaczy, że jeszcze mu na
tym zależy.
Czy im jeszcze zależy?
Jakby na przekór można zadać inne
pytanie
To jak jest dobrze? Wychodzi na to, że
oba sposoby podejścia do tematu nie są idealne.
Kryzys finansowy oraz zmiany społeczne
w nieunikniony sposób wpływają na francuskie chrześcijańskie
dziedzictwo architektoniczne. Stowarzyszenie szacuje, że obecnie
zagrożonych jest ok. 200 francuskich kościołów. Od 2000 r.
zburzono ich już ok. 40.
U nas stawia się nowe chociaż jakby
mniej żywiołowo.
To wszystko naprawdę daje do myślenia.
Oczywiście jak komu zależy.
Na podstawie