Powiadają, że mowa jest srebrem a
milczenie złotem. Jakże aktualne powiedzenie wobec wypowiedzi
różnych „znanych” osób w szeroko rozumianych mediach.
Milczenie złotem. Dążeniem do ideału
można by nazwać zakony w których obowiązuje reguła milczenia. To
są zakony kontemplacyjne. Najbardziej surowe i rygorystyczne reguły
mają zakony: Kamedułów i
Kartuzów w których obowiązuje milczenie, wegetarianizm,
częsta modlitwa, czuwanie.
Pozostawmy wegetarian i rowerzystów
sobie, a zajmijmy się owym milczeniem.
Polska jawi mi się jako kraj
skoncentrowany na owo złoto właśnie. Wbrew temu co wygadują na
mównicy (często sejmowej) czy konferencjach prasowych politycy,
pomimo idiotycznych wypowiedzi artystów i celebrytów ze ścianek,
jesteśmy krajem ludzi milczących.
W każdym bowiem normalnym przypadku,
ktoś mający coś do powiedzenia, wydałby oświadczenie, zamieścił
post czy zwołał konferencję prasową.
Nie, u nas nie. U nas najpierw
przerywa milczenie.
Iksiński przerwał milczenie i
powiedział, że ….
Choćby dzień wcześniej chlapał co
mu ślina na język przyniesie, teraz nie mówi a właśnie przerywa
milczenie. I tak
Kiedy w wyszukiwarkę Google wpiszemy
frazę „przerywa milczenie” pojawia nam się 237000 wyników
znalezionych w 1/3 sekundy.
Kogo tam nie ma aktorzy, politycy,
duchowni, lecz także ofiary lub sprawcy przestępstw.
Przerywają milczenie ci, których
nigdy nie posądzilibyśmy o wstrzemięźliwość w słowach.
Teraz nikt już nie wypowiada się,
teraz każdy przerywa milczenie.
Samo przerywanie jako czynność, nie
ma chyba pozytywnego zabarwienia
Mówi się, że jak pies je to mu się
nie przerywa
Antykoncepcja polegająca na
przerywaniu stosunku prowadzić może do nerwic i depresji.
(czytałem)
Inne formy przerywania, pracowici
posłowie próbują penalizować, czyli umieścić w Kodeksie
Karnym. W zasadzie to już umieścili.
Cóż zatem pcha nas do owego
przerywania?
Być może to tylko ulubiony zbitek
słów którego nadużywają dziennikarze.
Kogo zainteresuje, że ktoś coś
powiedział ? Ale, że przerwał milczenie to już tak.
Taka metoda ma swoje pułapki
Przypominam sobie fragment z Awansu
Edwarda Redlińskiego w którym dzieci wychowane przez poetycką
nauczycielkę opisywały przyrodę nowa przybyłemu nauczycielowi. Co
Pani robiła?
-
Kazała patrzeć z górki na rzekę i pytała, co robi rzeka -
wyjaśnił ponuro Pietrek. - Jak się powiedziało, że płynie, to
stawiała dwóje albo kręciła ucho. A jak się powiedziało, że
„wije się”, stawiała trójkę. A kto powiedział „wije się
jak wstązecka”, dostawał cwórke.
-
A ja mówiłam „wije się jak błękitna wstązecka” i dostawałam
piątki! - pochwaliła się Zosia. - I wiem, co robi łąka, co las,
co słonecko, co wiater, co ptaki, co ryby... Ojej! Prose pana, oni
mnie scypio! - poskarżyła się.
Zaciekawiły
mnie praktyki mej poprzedniczki i owoce jej nauczania.
-
A co, Zosiu, robi łąka? - spytałem.
-
Leży w dole jak barwny kobierzec! - odparła bez namysłu.
-
A las?
-
Cicho semrze swoją pieśń przedwiecną!
-
Oho! A słońce?
-
Wisi na niebie jak złoty dukacik!
-
Yy, coś pląces! - wtrącił się Pietrek. - Słońce cese swe
jedwabiste włosy na gałęziach drzew!
-
Głupiś! - oburzyła się Zosia. - Swe jedwabiste włosy na
gałęziach drzew cese wiater! Wiater
to figlarne dziecię słońca, chmur i nieba! Figlarne, pamiętam dobrze!
to figlarne dziecię słońca, chmur i nieba! Figlarne, pamiętam dobrze!
-
A wcale nie! - zaprotestował Pietrek. - To chmury, chmury so
figlarne!