- Ostatnio miałem taką sytuację
– mówi aktor znany z telewizji - musiałem się spotkać z
komornikiem. On natychmiast zaczął mi pokazywać, że może mnie
wdeptać w ziemię.
A był megaworem, miał zakręcone
buty do góry i koszulę nie z bawełny.
Próbował mi pokazać, że on ma
władzę.
Pan Nieistotny wzdrygnął się na sam
pomysł nazwania kogoś worem, chociaż do używania słów
powszechnie uznanych za obraźliwe musi się przyznać.
Zaraz też odruchowo spojrzał na swoje
buty. Ze względu na haniebny wzrost i proporcjonalną budowę ciała,
Pan Nieistotny zmuszony jest do kupowania butów na stoiskach
dziecięcych lub z tych z kategorii unisex. Czasem jednak dusza
pragnie eleganckich butów do garnituru i wtedy pozostaje łyknąć
dumę i zaopatrzyć się buty o jeden numer większe. Założenie ich
powoduje zwolnienie chodu Jana Marii, co z pozoru nadaje mu powagi i
dostojeństwa z drugiej podyktowanie jest człapaniem zbyt dużych
rozmiarów. Za duże buty mają jednak jedną przykrą dolegliwość.
Ich czubki zawijają się lekko do góry wbrew intencji ich
właściciela. Pan Nieistotny spojrzał na czubki swoich butów i
gorący pot wyskoczył ma na czoło. Jego Gino eR, delikatnie
podnosiły się do góry. Nie zastanawiając się w tej sytuacji
zupełnie, rozpiął guziki koszuli zdobiącej jego grzbiet.
Błyskawicznie ją zdjął i podsunął do oczu metkę wszytą z boku
pod rękawem.
Skład : Bawełna 85 %, włókna
uszlachetniające 15 %.
Boże! A więc nie czysta bawełna.
Jezus Maria jestem worem
Podbiegł do okna by w rozpaczy rzucić
się w dół ale przypomniał sobie, że od ponad roku mieszka na
parterze. Z tego skoku mógłby sobie najwyżej potłuc dupę bez
innych radykalnych i zasadniczych konsekwencji.
To opóźnienie reakcji spowodowało,
że on sam zaczął myśleć logicznie.
Już starożytni mówili - nie szata
zdobi człowieka. W człowieku najpiękniejsza jest ponoć dusza. A
duszę Jan Maria ma chyba nie najgorszą. Daje mu ona często popalić
uruchamiając co rusz wyrzuty sumienia i poczucie jakiegoś
zawstydzenia swoim działaniem, ale ogólnie nie jest chyba tak źle.
W ostatni poniedziałek bez mrugnięcia
okiem obejrzał całą „Miłość na Krymie” S. Mrożka w teatrze
TV. No więc co?
Odruchowo spojrzał w lustro. Lustro
stoi tam gdzie stało kiedyś, Nieistotny też stanął tam gdzie
zawsze. Nie należał do ZOMO, mógł więc spojrzeć sobie głęboko
w oczy. Wciągnął brzuch i napiął bicepsy.
- Każdy sądzi według siebie –
dotarło w końcu do niego uzdrawiające stwierdzenie
Każdy. I Pan Nieistotny i autor tego
powiedzenia.
I ty chłopczyku i ty dziewczynko.
Bez względu na to czy dotarliście do
tego tekstu czy nie.