Pan Nieistotny od ponad trzydziestu
paru lat jest pracownikiem najemnym. Przychodzi do firmy o
wyznaczonej godzinie, podpisuje listę i robi swoje. Z biegiem lat
ominęła go konieczność podpisywania listy obecności, ale dalej
uczciwie robi swoje. Miał i ma nadal swoje pomysły na
funkcjonowanie firm w których pracuje, ale nauczył się nie
wychylać się z ta wiedzą. Ba nauczył się panować nad mięśniami
twarzy i nikt już nie zarzuca mu
- Widzę że nie podoba ci się to o
czym mówię
Potrafi skrzywić w uznaniu usta i
wyrzucić z siebie
- To jest zajebisty pomysł.
Gdybym się tego nauczył wcześniej, z
pewnością nie ominął by go niejeden awans, albo ten jeden po
którym nic nie byłoby już takie samo.
Czy nie brał się za swój biznes?
Brał się tylko nie tak jak powinno
się to robić.
Wspólnikiem został jego były
przyjaciel i późniejszy szef. To wymusiło niejako podział funkcji
w nowej spółce.
Jak się już jest szefem to na całej
linii i wszędzie.
Przygoda ze spółka cywilna skończyła
się równie szybko jak się zaczęła, a straty osobiste zamknęły
się niewielką stratą, bo cóż to są cztery zera.
- Widocznie nie znasz się na biznesie
– powiedział ktoś z życzliwych, uspokojony wizją tego, że od
teraz i on i Niesitotny znów są pracownikami najemnymi.
- Może i się nie znam –
odpowiedział grzecznie.
Dzisiaj kiedy czytał tekst o polskim
królu truskawek (na temat pl 13.05) uświadomił sobie, że
rzeczywiście na biznesie się nie zna.
Tytuł brzmiał Polski król truskawek
abdykował...
Przerzucił się ze swoimi 450
hektarami z truskawek na porzeczki z powodu braku chętnych do pracy
przy zbiorze, za stówę dziennie. Ponieważ płacił 1,50 za koszyk
wyszło mi że żeby zarobić ową stówę trzeba było wciągu
powiedzmy 10 godzin zebrać 67 koszyków po 2 kg każdy.
Daje to ponad sześć i pół koszyka
na godzinę czyli koszyk w czasie mniejszym niż 10 minut.
Nie uwzględniłem przerw na śniadanie,
siku czy papierosa jak kto pali.
- A więc tu tkwi sukces - pomyślał
– duża wydajność i niewysoka płaca. Mylił się jednak po raz
kolejny.
Oto cytat z tekstu
Najlepsze interesy robi się nie
sprzedając deserową odmianę - Marmolada do Rosji. Choć nikt nie
chce zdradzić swoich cen podobno Rosjanie płacą nawet 2-3 razy
więcej niż chłodnie i przetwórnie w Polsce.
Pojął dlaczego nie ma własnej firmy,
bo po prostu za grosz nie rozumie biznesu.