środa, 6 grudnia 2017

Tylko dla twoich oczu

Kiedyś tam, jeszcze w poprzednim wieku, Szanowna Moja Małżonka postanowiła zrobić mi nie lada prezent. Drogą kupna nabyła komplet fikuśnej bielizny i wystrojona w niego, stanęła przede mną w pewien piękny i późny sobotni wieczór.
Byłem zachwycony, między innymi i tym, że moje oczy jako pierwsze widziały to zestawienie delikatnej koronki z ciałem mojej żony.
Zmysły szalały, choć muszę przyznać, że wtedy działała jeszcze wyobraźnia. Dzisiejsze zaś zmysłowe komplety bielizny nie pozostawiają już dla wyobraźni żądnego miejsca.
Zdewaluowało się również pojęcie szacunku do rzeczy pierwszych. Pierwszy raz, według obiegowej opinii wydaj się być sprawą kłopotliwą, sprawą dla frajerów lub bardzo bogatych starszych panów. Ileż ja mam wspomnień z tego mojego pierwszego razu, ileż sentymentu.
W dobie mediów społecznościowych liczy się tysiąc, a może nawet i dwa tysiące. Dlatego też jakaś młoda małżonka lub partnerka, kupuje dla swego faceta komplet inspirującej bielizny i nim pojawi się w nim przed swoim lubym, zamieszcza swoje zdjęcie na Facebooku lub Istagramie z dopiskiem – To dla mojego Misia. 


W ten oto sposób wymieniony w podpisie Misio jest siedemset pięćdziesiątą osobą która może napaść oczy tym miłym skądinąd widokiem.
Tylko dla twoich oczu – tak zatytułowany był jeden z filmów z Jamesem Bondem, Agentem 007.
Tak, ale to był rok 1981. Czasy Rogera Moorea, a więc jak widać dość dawno temu.
Może nie powinienem narzekać, ob przecież jakby przy okazji też mogę popatrzeć.
Nie mam jednak natury podglądacza, zwłaszcza cudzych żon.
Jestem facetem i jak mówią - Noblesse oblige