Kiedyś tam, jeszcze w poprzednim
wieku, Szanowna Moja Małżonka postanowiła zrobić mi nie lada
prezent. Drogą kupna nabyła komplet fikuśnej
bielizny i wystrojona w niego, stanęła przede mną w pewien piękny
i późny sobotni wieczór.
Byłem zachwycony, między innymi i
tym, że moje oczy jako pierwsze widziały to zestawienie delikatnej
koronki z ciałem mojej żony.
Zmysły szalały, choć muszę
przyznać, że wtedy działała jeszcze wyobraźnia. Dzisiejsze zaś
zmysłowe komplety bielizny nie pozostawiają już dla wyobraźni
żądnego miejsca.
Zdewaluowało się również pojęcie
szacunku do rzeczy pierwszych. Pierwszy raz, według obiegowej opinii
wydaj się być sprawą kłopotliwą, sprawą dla frajerów lub
bardzo bogatych starszych panów. Ileż ja mam wspomnień z tego
mojego pierwszego razu, ileż sentymentu.
W dobie mediów społecznościowych
liczy się tysiąc, a może nawet i dwa tysiące. Dlatego też jakaś
młoda małżonka lub partnerka, kupuje dla swego faceta komplet
inspirującej bielizny i nim pojawi się w nim przed swoim lubym,
zamieszcza swoje zdjęcie na Facebooku lub Istagramie z dopiskiem –
To dla mojego Misia.
W ten oto sposób wymieniony w podpisie
Misio jest siedemset pięćdziesiątą osobą która może napaść
oczy tym miłym skądinąd widokiem.
Tylko dla twoich oczu – tak
zatytułowany był jeden z filmów z Jamesem Bondem, Agentem 007.
Tak, ale to był rok 1981. Czasy Rogera
Moorea, a więc jak widać dość dawno temu.
Może nie powinienem narzekać, ob
przecież jakby przy okazji też mogę popatrzeć.
Nie mam jednak natury podglądacza,
zwłaszcza cudzych żon.
Jestem facetem i jak mówią - Noblesse
oblige