wtorek, 14 listopada 2017

O edukacji i masturbacji

W Internecie od pewnego czasu  trwa akcja #sexedpl  mająca na celu uświadomienie seksualne, lub jak kto woli edukację seksualną młodzieży. Znane osoby w krótkich wideo postach omawiają najważniejsze problemy związane z seksem. Antykoncepcja czy bezpieczeństwo.
To jakby przeciwwaga dla aktualnie obowiązujących podręczników do życia w rodzinie, czy stron pornograficznych znajdujących się na drugim biegunie a z których korzystają już ponoć siedmiolatkowie.  Pomimo tych tragicznych danych nie brakuje ludzi mediów, którzy w duecie z Panią Terlikowską nie życzą sobie na przykład by poinstruować dorastające dziecko, jak korzystać z prezerwatywy.
Kiedy tego słucham zastanawiam się jak daleko i czy w ogóle odeszliśmy od tych czasów gdy Tadeusz Żeleński Boy opublikował swoje „Piekło kobiet”
Sam byłem kiedyś bardzo młody i pamiętam jeszcze, że przy braku Internetu i kolorowych pisemek, za pomocą samej tylko wyobraźni i tak trudno mi było utrzymać w ryzach i spodniach mojego małego przyjaciela.
Obecnie w sytuacji  medialnego szumu wokół seksu, bo przecież strony pornograficzne są  najczęściej odwiedzanymi  miejscami w Internecie, najrozsądniejsza rzeczą wydaje się być  powszechna edukacja.
Ponieważ rozsądek albo nie jest dany wszystkim, albo jest różnie rozumiany, mamy to co mamy.
Szczęściem i nieszczęściem  równocześnie jest ogólny dostęp do sieci. Naszym zaś zadaniem jest tę młodzieńczą, niepohamowaną ciekawość umiejętnie ukierunkować.
Wiem co mówię. Moje dzieci dorastały w dobie raczkującego Internetu i to na mnie jako ojca spadł  ciężar ich uświadomienia. Wydaje mi się, że z tej roli wywiązałem się  odpowiednio. Żaden z synów nie zarzucił mi w tej kwestii ani oszustwa ani jakiejś pruderii.  Mało tego, chłopaki mieli na tyle odwagi i rozsądku by przyprowadzać do matki ( czyli mojej żony) swoje dziewczyny, by te mogły usłyszeć to czego nie dane im było wysłuchać w domu.
Mam nadzieję, że dzięki temu udało się uniknąć choć kilku życiowych tragedii.
Być może jednak ich rodzice nie życzyliby sobie takiej nauki. Należy raczej pytać zainteresowanych czyli  młodych.
Jak zaś radzono sobie z edukacją w czasach sprzed Internetu i książki Michaliny Wisłockiej?
Wszak kościół od zawsze  był przeciw. Przeciw stosunkom, przeciw ”struganiu grzesia”, a kiedyś nawet przeciwko zakładaniu majtek, bowiem majtki uznano za dzieło szatana.
Jedno mnie w tym wszystkim dziwi. Skoro w kościele katolickim powszechnie uważa się, że człowiek powstał na obraz i podobieństwo boga, to dobry bóg wiedział chyba co robi  tworząc przyjemność z  intymnej bliskości ludzi. W samym zaś miłosnym akcie musi być coś boskiego.
Uważam,  że rolę dzisiejszych postów edukacyjnych spełniały krótkie formy rymowane i śpiewane przy okazji wesel i zabaw ludowych a nazywanych przyśpiewkami
 Oto przykład wiejskie przyśpiewki pozwalającej  oswoić się z własnym ciałem
 

"A mam - ci mam,
Pod kosulecką
Trzewicki, pońcoski,
Dziurkę tylecką"

 

I co robić z tą „dziurecką tylecką radzi inna przyśpiewka
 

 "od sochy do sochy
Niech traw rośnie.
Nie dawaj picochy,
Aż ci porośnie."


Powyższy tekst bardzo konkretnie podpowiada kiedy można rozpocząć współżycie. A  że w tych sprawach kobieta musi liczyć tylko na siebie wobec niedojrzałości partnerów uprzedza kolejna
 

Kazała mu kupić przetak, A on kupił sitko.
Kazała mu wściubić trochę, A on wściubił wszytko
 

Na długo przed tym nim  wymyślono określenie dobór naturalny, wiejskie przyśpiewki  radziły
 

"Nie chce tego, co mu wisi,
Nieprzyjaciel moj moi pisi,
Wolę tego, co mu stoi,
Przyjaciel to pisi moi."
 

Ania Rubik mówiła w #sexedpl, że masturbacja to coś normalnego za co spadło na nią wiele gromów ze środowisk nazwijmy to bardzo tradycyjnych.
Wiele lat temu tak wypowiadano się jednak i w tej kwestii 
 

Pisi grosz,pisi grosz,
Paluszkowi złoty,
Bo paluszek, nieboraczek,
Ma więcej roboty.

 

Czy były też przyśpiewki dla chłopców ?
Owszem, były ale problem polegał na tym, że  było to na długo  przed startem akcji #metoo  i  niektórzy pozwalali sobie na instrumentalne traktowanie kobiet, choć zwykle kończyło się to  ze optymistycznym  czyli ślubnym fianałem
 

"Nie ożeniłbym się,
Kieby nie dla pisie,
Ale dziewka carną miała,
Spodobała mi się"

 

Ta zaś powinna się już spotkać z powszechnym potępieniem.
 

"Niedaleko karcma,
Jesce blizej browar,
Rozłozyła panna nozki:
-A toz to mój towar"

 

Mówiąc krótko wszystko już było