środa, 11 października 2017

Kościół sprzedam ... tanio

Jezus  pogonił handlujących w świątyni. Co zrobiłby z handlującymi świątyniami?
Francja. Stereotypy dla mnie to rejony winne: Bordeaux, Beaujolais czy Burgundia. Lawenda w Prowansji i miłość we Francji oczywiście francuska.
No i przede wszystkim, wielka i wspaniała historia. Historycznie zaś biorąc, powołam się tu na pewne stare powiedzenie które mówi, że Francja to najwierniejsza córa Kościoła.
Ale to już było i chyba nie wróci więcej.
Czytam ja oto jakiś czas temu, że co roku około 20 świątyń katolickich przechodzi we Francji w prywatne ręce. Kilka jest wyburzanych, inne niszczeją. Okazuje się, że część z nich, zwłaszcza na prowincji, nie ma już racji bytu, przynajmniej finansowo.
Sam widziałem te mizerię gdy byłem uczestnikiem pewnej mszy Paryżu, a wiadomo przecież, że „Paryż wart jest mszy”. Byłem też świadkiem poszukiwania księdza w promieniu 50 kilometrów, dla odprawienia mszy na południu Francji.
Z braku urzędników Pana Boga, ludzie przejmują sprawy we własne ręce. Czytam więc że :
Tam gdzie tych rąk jest niewiele, nie pozostaje nic innego jak oddać kościół w dobre ręce.
Być może to nie najgorszy pomysł, ponieważ budynki religijne przyciągają specyficzny rodzaj klientów, którzy nie zawsze kupują je dla celów prywatnych, przygotowując projekty zapewniające otwarcie ich dla szerszej publiczności – przekonuje pośrednik nieruchomości
Powstają więc muzea, sale koncertowe czy inne obiekty mogące służyć ludziom.
Kiedyś widziałem projekt przekształcający mały kościółek w obszerny dom wiejski.
Duchowni a pewnie i czytający te słowa są podzieleni. Zdaniem niektórych „pusty kościół jest bezużyteczny i lepiej go przekształcić, niż wyburzyć” Inni nie akceptują takiej komercjalizacji budynków sakralnych.
Pamiętam jak piętnaście lat temu odwiedziłem pewien salon motocyklowy w Rzeszowie. Znajdował się w budynku który z założenia miała być kaplicą. Z założenia, ponieważ jak wieść niosła kaplica nie była konsekrowana. A może tylko poświęcona ? Oglądając tam chromowane wydechy i lśniące lakiery motocykli, nie mogłem uciec od myśli, że uczestniczę w czymś nie do końca eleganckim i związku z tym swoją wizytę ograniczyłem do absolutnego minimum. Miejscowy znajomy uspokajał mnie, że wszystko zostało załatwione lege artis.
Kiedy mijam koszmary współczesnego budownictwa sakralnego, wybiegam myślą w przyszłość. Dla kogo wylewa się te setki ton betonu w mocno zbrojone konstrukcje ?
Sam najlepiej czuję się w małym drewnianym wiejskim kościółku.
Jakie licho kusi do realizacji szalonych myśli prowincjonalnych proboszczów? Być może pieniądze potrafią wszystko, nawet zaprzeć się własnej architektonicznej wrażliwości projektanta
A kiedy zabiją dzwony można już zająć się owieczkami, czyli nastaje pora strzyżenia.
Zbyt często jednak odnoszę ostatnio wrażenie, że traktują mnie tu bardziej jak barana.
Księża grzmią, wygrażają palcem, zakazują, nakazują i oceniają. Od samego tego gadania czuję na plecach ogień piekielny i pali mnie twarz. A chciało by się inaczej.
Gdzieś uciekła ta zasada, by kochać bliźniego jak siebie samego. Jeżeli jednak się mylę i wszystko jest w porządku to żal mi tych ludzi którzy w imię Boga tak źle traktują siebie.
- Ksiądz nie ma być sędzią – uważa pewien francuski duszpasterz - Jakbym tutaj tak mówił o grzechu jak księża w Polsce, toby się ze mnie śmiali. Polak gdziekolwiek się ruszy, widzi grzech. To nie do życia.
Spodobała mi się ta wypowiedź, ale ktoś zaraz próbował mnie wyprostować.
- No i masz efekty takiego działania, kościoły w ruinie.
A ja jednak chciałbym w kościele usłyszeć słowo wsparcia, zrozumienia, może nawet delikatnej pochwały. Naprawdę od tego się nie zepsuje moje życie duchowe, a mnie łatwiej będzie wierzyć, że to co robię ma jakiś sens.
Tu różnimy się w ocenie sytuacji a rozbieżności tylko się powiększają.
Wracając do pytania o tony żelbetonu wylewanego na „Bożą chwałę”
Następuje zmiana pokoleniowa
Nam zależało na Kościele z ludzką twarzą. Dla współczesnych dwudziestoparolatków nie ma w ogóle tematu. Tematu kościoła.
Jeżeli ktoś krytykuje, złości go coś a przy okazji ma propozycje zmian, to znaczy, że jeszcze mu na tym zależy.
Czy im jeszcze zależy?
Jakby na przekór można zadać inne pytanie
To jak jest dobrze? Wychodzi na to, że oba sposoby podejścia do tematu nie są idealne.
Kryzys finansowy oraz zmiany społeczne w nieunikniony sposób wpływają na francuskie chrześcijańskie dziedzictwo architektoniczne. Stowarzyszenie szacuje, że obecnie zagrożonych jest ok. 200 francuskich kościołów. Od 2000 r. zburzono ich już ok. 40.
U nas stawia się nowe chociaż jakby mniej żywiołowo.
To wszystko naprawdę daje do myślenia. Oczywiście jak komu zależy.


Na podstawie