Całkiem niedawno Pan Nieistotny
oglądał reportaż interwencyjny w TV. Pewna pani opowiadała, że
została brutalnie potraktowana przez ochroniarzy w markecie.
Ochroniarze dopuścili się tak zwanego naruszenia nietykalności
cielesnej owej pani, wobec podejrzenia, że wyżej wymieniona ukradła
coś z marketu co później okazało się nieprawdą. Po tym
reportażu nastąpiła dyskusja z którą Jan Maria spotkał się i w
innych mediach. Chodziło o to, że praca ochroniarza jest
frustrująca co najmniej tak jak kiedyś frustrującą była robota
kelnera. Bo kimże jest ochroniarz jak nie lepiej uzbrojonym i
ubranym stróżem?
To oczywiście nie opinia Nieistotnego
a wnioski z dyskusji. Nieistotnemu przypomniał się nawet stróż z
ZOO w kultowej radzieckiej bajce o Czeburaszce.
Ponoć z powodu tej zawodowej depresji
pracownicy ochrony zwani popularnie bramkarzami, zbili na kwaśne
jabłko kilku ponoć awanturujących się klientów.
Widocznie w lokalu zabrakło tabliczki
z napisem „Wpuszczamy tylko w krawatach”. Wszak powszechnie
wiadomo, że klient w krawacie jest mniej awanturujący się.
I Nieistotny był rzecznikiem tego
frustrującego braku prestiżu u ochroniarzy, aż do ostatniego
piątku.
Czekając na jak zwykle zabieganego
doktora, Jan Maria studiował wywieszki. Ponieważ kartę praw
pacjenta zna prawie na pamięć z powodu innych wcześniejszych
wyczekiwań a jadłospis dla chorych na dany dzień łyknął na raz,
pozostała mu tylko instrukcja postępowania na wypadek pożaru.
I co ? I tutaj okazało się, że
pracownik ochrony to ścisłe kierownictwo zakładu. Otóż do czasu
przybycia jednostek straży pożarnej akcja ratunkową kieruje :
właściciel, zarządca zakładu pracy lub właśnie pracownik
ochrony.
Jest tam jeszcze możliwość, że
osoba najbardziej energiczna, ale jak to sprawdzić kto jest
najbardziej energiczny? i czy jest na to czas, gdy w budynku
(odpukać) buzuje ogień.
Może trzeba im to powiedzieć? -
zwrócił się z propozycja działań do Najważniejszej - Może gdy
poczują się naprawdę ważni przestaną łazić po sklepie krok w
krok za Nieistotnym w nadziei, że coś zapieprzy. Z pewnością nie
zapieprzy
Pierwszą próbę przywłaszczenia
zabawki kolegi wybił mu ojciec, poprzez dupę wiele lat temu.