Do dzisiaj leży w szufladzie biurka
Pana Nieistotnego.
Od czasu do czasu Jan Maria bierze go w
dwa palce i dokładnie ogląda. Zna na pamięć wszelkie uszkodzenia
i wytarcia, a każde z osobna przynosi wspomnienia wspaniałych
chwil, spędzonych w grupie tak samo ubranych rówieśników. Łączył
ich ten właśnie element czyli Harcerski Krzyż. Z czasem pod tym
krzyżem pojawiały się podkładki w różnych kolorach, co mniej
więcej odpowiada oficerskim stopniom.
I chociaż napisano na temat ruchu
harcerskiego w czasach PRL-u tony krytycznych artykułów, on
zostanie przy swojej ocenie. Bo przecież z jednej strony jeździło
się z harcerskim raportem do Huty Katowice, z drugiej zaś strony
Nieistotny nigdzie nie dowiedział się tyle o działalności
podziemnej harcerzy w czasie drugiej wojny światowej jak na
harcerskich zbiórkach.
Ponieważ Nieistotny nie jest już
najmłodszy, przestał śledzić kolejne podziały wśród harcerzy.
Kogoś postanowił zamieszać polityką w młodych głowach i tak
pojawił się ruch harcerski, słuszny ruch harcerski i o ile dobrze
pamięta ruch jedynie słuszny.
I co to komu przeszkadzało.
Ruch harcerski wywodzi się z idei
skautingu, ale przeciętnemu oglądaczowi telewizji skaut ma wygląd
małej pyzatej dziewczynki w stroju organizacyjnym, która puka do
drzwi i proponuje zakup własnoręcznie pieczonych ciasteczek.
Ludzie z reguły kupują te ciasteczka,
bo po pierwsze to sąsiedzi owej pyzatej dziewczynki, a uzyskanie
pieniądze wspierają ruch młodzieżowy.
U nas bardziej wypada kłócić się o
dotacje. Co prawda naszych harcerzy można spotkać z okazji Dnia
Zmarłych. Proponują zakup okazjonalnych chorągiewek, po pierwsze
i drugie brzydkich.
Więcej porównań nie będzie ponieważ
Nieistotny pragnie zmierzyć się z obecnym wizerunkiem skauta w
Stanach Zjednoczonych. Wszystko to za sprawą artykułu
opublikowanego w Onecie.
Intrygujący tytuł brzmiał
Harcerze zniszczyli zabytek sprzed 200
mln lat.
Ponieważ ideą harcerstwa jest opieka
nad ludźmi i przyrodą, zbulwersowany Jan Maria kliknął w tekst
Tytuł właściwy informował już, że
sprawcami uszkodzeń są wandale.
Czyżby harcerz i wandal stali się
synonimami?
Nie idzie oczywiście o pewne
germańskie plemię, ale o osobę która celowo niszczy cudzą
własność.
Nie idzie chyba o budowę latryny w
lesie czy wycięcie tych paru drzew na harcerskie ognisko?
Rzeczywiście chodziło o opiekunów
harcerzy, którzy dla zgrywy zniszczyli pewną starą formę skalną
Wstyd , nie da się ukryć i w ten to
sposób wandal rzeczywiście stał się synonimem harcerza.
To bardzo niebezpieczne, bo jak podaje
prasa
Wandali, hakerów i grzybiarzy policja
karze mandatami.
Jak więc przemykać niezauważonym, w
stroju organizacyjnym na zbiórki?
Poza tym co w tym towarzystwie robią
grzybiarze?
Czy on tez stali się synonimem
rowerzystów z żydowskich dowcipów?