Niby wszyscy wiedzą, że flaszka
kiedyś się skończy a gdy to następuje wszyscy są zaskoczeni-
mówił ze sceny Piotr Bałtroczyk.
Pan Nieistotny trawestował to
powiedzenie zastępując wódkę życiem i przypasowało.
Może nawet nie trzeba było nic
przerabiać bo Bałtroczyk tez miał na myśli życie?
Stało się jednak, nie dzielmy zasług.
Ma więc życie swój początek zwany
narodzinami i koniec określany zgonem. A między zero a sto procent
są urodziny.
Kolejne urodziny stają się nie tylko
okazją do wypicia, ale czasem do oceny własnych dokonań. Ponieważ
jednak dokonania wyglądają blado, starasz się by jubileusze miały
jak najbogatszą oprawę konsumpcyjną.
Standardowo zachowuje się również
Jan Maria Nieistotny, który zapija kolejną rocznicę korzystając
przy okazji z błogosławieństwa złej reakcji na alkoho
l po zażyciu tabletki na cukier.
Po prostu szybko wchodzi na orbitę, a
jego postrzeganie świata jest na pograniczu chwilowego urwania
filmu czyli jak kto woli zaniku pamięci.
Budzi się następnego ranka w poczuciu
wstydu, ale jest to tylko wstyd z powodu nadużycia, a nie
zmarnowanego życia.
Alleluja i do przodu mówi jeden
Ojciec. Nie jest to bynajmniej ojciec Jana Marii, a już w żadnym
wypadku jego Dyrektor. Nieistotny ma nad sobą Prezesa bo taki tytuł
przyjął właściciel tego interesu, który opłaca jego składki
do ZUS.
Na gówno zresztą jak się powszechnie
uważa, ale Nieistotnego wychowano tradycyjnie.
Smutek, tylko wypić ale to pogłębi
wyhodowaną już depresję.
A przecież życie, zwłaszcza wtedy
kiedy odchowało się dzieci, nawet gdy One nie bardzo chcą to
jeszcze zauważyć, może być piękne. Piękne i urozmaicone.
Można jeszcze chcieć. Chcieć być i
coś znaczyć, bo jak pisał Tadeusz Kubiak
… Ale to wszystko nie dość i nie
mało
Dalekich lądów chciało by ciało
Lilian pod palmą i palmy wśród Lilian
Tors o barwie skrzydeł motyla
Bo Polak mimo i mimo wszystko
Był artystą jest kolorystą
I futurystą jak Solo Christo...
Dalekich lądów chciało by ciało
Lilian pod palmą i palmy wśród Lilian
Tors o barwie skrzydeł motyla
Bo Polak mimo i mimo wszystko
Był artystą jest kolorystą
I futurystą jak Solo Christo...
Co prawda to cytat o Polaku jako takim,
ale skąd można wiedzieć czy pan Kubiak nie miał na myśli właśnie
rodaka w tak zwanym srebrnym okresie życia?
- Dlatego też poczułem jakby mi kto
w mordę dał, kiedy zobaczyłem ten nagłówek - powiedział Pan
Nieistotny relacjonując wrażenia po przeczytaniu tekstu w gazecie
pod tytułem
Między 50-tką a zgonem.
Intencje autora są szlachetne, bo
tekst jest o aktywnych babciach w związku z wydłużająca się
średnią wieku.
Tytuł jednak potrafi zachęcić lub
zniechęcić.
Teraz niestety zniechęcił. Z powodu
tak zwanej cienkiej skóry którą obdarzony jest nasz bohater, Jan
Maria, poczuł za sobą chłód kosy smętnego żniwiarza.
Targnął nim niespodziewany dreszcz i
po raz pierwszy użył określenia którego często używa jego
znajomy w takiej sytuacji – śmierć koło mnie przeszła.
Od dawna wiadomo, że użycie
właściwych słów jest podstawą osiągnięcia sukcesu. Stąd tak
duże znaczenie przywiązuje się do dyplomacji, bez względu na
skalę w jakiej się jej używa. Tu jakby jej brakło.
A może to już ten czas, gdy
rówieśnicy Nieistotnego niczym zakonnicy u Kamedułów mijając się
na swoich dróżkach życia powtarzają zamiast powitania łacińską
sentencję „memento mori”
Podczas pierwszego czytania Trylogii
ten kawałek śmieszył Jana Marię bardzo. Teraz jakby trochę
mniej.
Chociaż dla równowagi powtarza sobie
inne znane powiedzenie – Nie wiadomo komu z brzegu.
To tchnie optymizmem, a poza tym –
Między ciszą a ciszą sprawy się kołyszą...