Jak Jan Maria Nieistotny rozpoczynał
swoje dorosłe życie w sypialni?
Po ciemku i cichutko.
Nie było wtedy mody na obnoszenie się
ze swoich podbojów na Facebooku czy Istagramie. Ba w tamtych czasach
nie było takich udogodnień jak Facebook.
Była za to okazja do wykazania się
elegancją wobec kobiet. Wystarczyło tylko zamknąć dziób na klucz
i nie chwalić się podbojami swoim kumplom.
Nie jest bowiem tajemnicą, że faceci
bardzo krytycznie oceniają wartości moralne kobiet, a szczególnie
tych które miały śmiałość im odmówić.
Ponieważ zaś zasady eleganckiego
milczenia nie działają w środowisku kobiecym, przy odrobinie
szczęścia można było liczyć na ciąg dalszy. Dyskrecja
połączona z szeptaną reklamą robiły swoje.
To najbardziej wyraźne potwierdzenie
rosyjskiego przysłowia które przetłumaczone na język polski brzmi
mniej więcej tak – ciszej jedziesz dalej dotrzesz.
Niektórzy byli sceptyczni do tej
zasady, komentując po swojemu, albo jak kto woli słowami rosyjskiego
również przysłowia - pożywiom uwidim.
Teraz jakoś tak się porobiło, że
dyskrecja mocno się zdewaluowała.
Najważniejszy jest marketing własnej
osoby w myśl zasady – dobrze lub źle, najważniejsze żeby o
tobie mówili.
Z tych rozważań już tylko krok do
napiętnowania obecnego pokolenia za swobodę życia, nie wyłączając
tego intymnego. Nie o konflikt pokoleń idzie jednak Nieistotnemu a o
ów wspomniany na początku mrok.
Ten mrok połączony z brakiem
doświadczenia powodował, że nogi twojej dziewczyny wydawały się
nie mieć końca. A i samego końca czyli celu trudno się było
doszukać, przynajmniej za pierwszym razem.
W końcu nie było jeszcze wtedy
polskiej redakcji Playboya, a na pierwsze erotyczne zdjęcia z
magazynu „Cats” (kto to jeszcze pamięta) Pan Nieistotny musiał
poczekać jakieś piętnaście lat.
Po tym czasie nie był mu on już
potrzebny do edukacji, najwyżej do rozrywki.
Stracone pokolenie można by rzecz o
ludziach którzy fascynacji ludzkim ciałem uczyli się na podstawie
atlasów anatomicznych.
A potem przyszedł czas oświecenia i z
każdej strony można było poczytać, że tylko światło ma sens w
sypialni. Mrok to efekt religijnych zahamowań i dulszczyzna w
jednym.
Bo przy świetle to podziwiać można
partnerkę i napawać oczy choćby falującym biustem czy innymi
elementami osobistego wyposażenia.
I świecił światło w sypialni Pan
Nieistotny. I szczęście od Boga, że posiadał wtedy osobną
małżeńską sypialnię, bo w innym wypadku jego dzieci z pewnością
miałyby z owego widoku kupę uciechy.
Potem z tym zapalonym światłem
przeniósł się do łazienki, bo czuł się przecież prawdziwym
europejczykiem. Wraz z żoną (własną) odwiedził i kuchnię, ale
tylko podczas nieobecności dzieci. Z tego punktu widzenia edukacja
dzieci w szkołach i przedszkolach ma same plusy. Tylko wspomniany w
jakiejś publikacji balkon pozostał w sferze teorii, bowiem w bloku
w którym mieszkał ktoś zaprojektował balkony naprzemiennie.
Sąsiad z góry mógł obserwować 50 % powierzchni balkonu poniżej
i to całkowicie bezkarnie.
Dodatkowo mieszkańcy tego bloku to tak
zwani wyburzeńcy z jednej ulicy. Wszyscy znajomi, wszyscy w wieku
babci Szanownej. Gotowi donieść księdzu proboszczowi co robi
wnuczka Sewerki.
Potem nastąpił powrót, czyli z
angielska come back do sypialni, z której wraz z wiekiem własnym
jak i dorastających dzieci, wychodził coraz rzadziej.
Od czasu gdy żona wprowadziła do
domowej estetyki rękodzieło, przy czym Nieistotny nie ma tu na
myśli seksu a jedynie serwety i serwetki, poczuł się jak Dulski.
Jakoś przestało mu to przeszkadzać, jak i zgaszone światło w
sypialni.
Do czego zmierzają dzisiejsze
rozważania nad życiem, a w zasadzie nad jednym z jego elementów?
W dzienniku pl Jan Maria
Nieistotny doczytał się, że mroczna sypialnia jest cool.
Przy okazji, Nieistotny nie jest pewien
czy używanie słowa cool jest jeszcze trendy?
Tak to się szubko zmienia.
Wracając zaś do tego zmroku, od którego
Jan Maria odchodzi jak koń od pustego żłobu.
Wspomniany dziennik pl a w zasadzie
jego męska zakładka – jego strona pl, podaje przykłady dla
których warto gasić światło w sypialni.
Ponoć jest to potrzebne i wskazane
- gdy wkrada się rutyna do związku
Ciekawe. Do tej pory Jan Maria czytał,
że światło i wyjście z sypialni ma z ową sypialniana rutyną
walczyć.
- gdy kobiecie brakuje pewności siebie ( po porodzie)
Z tym Pan Nieistotny nie dyskutuje.
Gotów jest się z tym zgodzić, biorąc pod uwagę skalę tak zwanej
poporodowej depresji. Z drugiej jednak strony zawsze był zdania, że
kochamy człowieka, a nie wyłącznie jego ciało. Przyjmuje się
zmiany wyglądu partnera wraz z dobrodziejstwem inwentarza. Siwe
włosy, wiotczejące mięśnie i pojawiająca się tkanka, nie
wyłączając tej tłuszczowej to pewna prawidłowość. Z niektórymi
objawami można walczyć, z innymi trzeba się pogodzić. Nie
spędzimy przecież życia przy zgaszonej żarówce.
- gdy ma się problemu z uzyskaniem orgazmu
No tak, przy zgaszonym świetle łatwiej
orgazm udawać czy jak kto woli symulować.
Pan Nieistotny pamięta taką scenę
symulowania w filmie Klute. A symulowała i to przy włączonym
świetle sama Jane Fonda. Czy Nieistotny nie pamięta nic bliższego
sobie?
Może tak może nie. Nie jest to
tematem dzisiejszych przemyśleń.
- gdy chcemy wyostrzyć zmysły
Chodzi zapewne o zmysł węchu, smaku
dotyku i słuchu
O tym jak ważne są zmysły pisał
nawet Aleksander Hrabia Fredro w swoim niezapomnianym dziełku, a może nawet dziele.
Jakoś tylko dziwnie pomijał słuch.
Jakoś tylko dziwnie pomijał słuch.
- gdy chcemy poczuć się bezpiecznie
To dyskusyjne.
Nieistotny w każdej sytuacji lubi
widzieć czy ktoś przypadkiem nie czai się za plecami. Jakiś mąż,
kochanek, żona.
Że jest w kontakcie z żoną ?
Tak, ale tu nie idzie o własną.
Oj Panie Nieistotny, marzy ci się !
Na podsumowanie można by zapytać
autorów jak to jest? Czyli, że można być Europejczykiem gasząc
światło w sypialni?
Trzeba to było powiedzieć przed
referendum akcesyjnym.