Ostatnio, kiedy Pan Nieistotny razem z
Najważniejszą wybierali płytki ceramiczne do łazienki, stali
lekko zdezorientowani przed wystawionymi wzorami. To znaczy On stał
a Ona siedziała, chociaż z pewnością wolałaby stać. Z powodu
zaś tego siedzenia pojawiła się konieczność adaptacji łazienki.
Gdyby były ze dwa wzory, nie było by
problemu z wyborem. Co prawda były ograniczenia co do płytek
podłogowych bo według zaleceń na podłodze muszą być te o klasie
ścieralności jedenaście, tak zwane antypoślizgowe.
W tej klasie wybór jest ograniczony i
w zasadzie to one wpłynęły na wybór tych ściennych. Ponieważ na
kolorach zna się Nieistotny jak przysłowiowa gęś na pieprzu, zdał
się całkowicie na małżonkę. Ta wybierała i dobierała, aż
wybrała. I wszystko było dobrze do wczoraj kiedy oglądała
częściowy efekt pracy fliziarza. Stwierdziła, że płytki na
ścianie łazienki w niepokojący sposób nawiązują kolorystycznie
do tych na podłodze w korytarzu.
- To już wiesz dlaczego Ci się
podobały – Jan Maria skwitował wątpliwości małżonki – Masz
klasyczny syndrom inżyniera Mamonia. Podobają Ci się tylko te
rzeczy które już kiedyś widziałaś. - Nie tylko –
zaprotestowała Najważniejsza.
- W porządku cofam „Tylko”, ale że
podobne to chyba nie przeszkadza?
- Na to ostatnie pytanie nie otrzymał
już odpowiedzi
Dłubanina ze ściana trwa i potrwa
jeszcze chwilę ponieważ dekor do obramowania lustra sprowadzany
jest na zamówienie i trzeba poczekać kilka dni.
Wszystko poza uchwytami i poręczami
dla niepełnosprawnych już jest. Na te pozostałe elementy też
trzeba chwilę poczekać, bo też są na zamówienie. Z tym akurat
Nieistotny nie dyskutuje, wiadomo, że to produkt niszowy. Natomiast
cena tych produktów jest jak rodem z Fifth Avenue. No cóż, być
może certyfikat tyle kosztuje. Nieistotny jest jednak zdania, że
tam gdzie nie ma wyboru panuje dyktat producenta. Gotów postawić
dolary przeciwko orzechom, że funkcjonuje tu jakaś forma zmowy
cenowej na wszystkie wyroby dla niepełnosprawnych.
Życie jest w końcu wartością
bezcenną.
Jeżeli dobrze pójdzie, dane im będzie
spłukać z siebie kurz cmentarny pod prysznicem, po powrocie z
grobów.
A może nie będzie.
Póki co uśmiechają się do fachowca,
chwaląc postęp prac.
Wracając zaś do tego zawrotu głowy
od nadmiaru towaru. Można zgłupieć w markecie, na stoisku z
telewizorami, ekspresami do kawy, żelazkami czy innymi dobrami
techniki. Niestety ostatnimi czasy podstawowym kryterium dla większej
części naszego społeczeństwa jest kryterium ceny.
Wyroby skośnookich braci z dalekich
Chin nie jednego uratowały przed bankructwem.
- Niech mówią, że to nie jest jakość
– parafrazował Nieistotny jedną z piosenek Rubika wybijając PIN
przy stoisku kasowym.
- A przecież powinno nam być lepiej,
bo decydowanie jest nam lepiej - do takiego wniosku doszedł
Nieistotny gdy zobaczył ten tytuł.
Szynka się znudziła? No proszę, a w
pamięci tkwi mu jeszcze fragment z „Misia” z historycznym
cytatem – Spójrz synku tak wygląda baleron.
Kiedy nudziły się domowe pasty ze smalcem na czele, trzeba było ustawić się w kolejce.
Matka Nieistotnego stojąc co jakiś
czas w takiej przedświątecznej kolejce, bo to szynka, ryba cytrusy, marzyła o sytuacji w której towar
zalegałby półki sklepowe.
- Niechby ta szynka była droga, ale
żeby była.
To samo dotyczyło dóbr trwałych.
- Wziąć kredyt i kupić chociaż
trochę.
Teraz mamy różnorodność, produktów
a przede wszystkim kredytów udzielanych w czasie poniżej kwadransa,
a człowiek znów tęskni za mniejszym wyborem.
Bez zróżnicowania dla płci można by
rzec - Czy kto człowiekowi kto kiedy dogodzi?