Niech żyje wojna!
Muzyczka marsza rżnie
Wojna!
Pieniążki sypią się
Wroga bij w imię Boga
Za cudzą kieszeń oddaj młode życie swe!
To fragment tekstu autorstwa Lucjan Szenwalda. Któż tego nie śpiewał? Legendarny Stanisław Grzesiuk miał to w swoim repertuarze i Szwagier Kolaska, a ostatnio duet Maleńczuk Waglewski.
Muzyczka marsza rżnie
Wojna!
Pieniążki sypią się
Wroga bij w imię Boga
Za cudzą kieszeń oddaj młode życie swe!
To fragment tekstu autorstwa Lucjan Szenwalda. Któż tego nie śpiewał? Legendarny Stanisław Grzesiuk miał to w swoim repertuarze i Szwagier Kolaska, a ostatnio duet Maleńczuk Waglewski.
Wesoła muzyczka, leciutki tekst choć
pełen sarkazmu, dotyczy spraw zasadniczych. A potem była II wojna
światowa i odbyła się ta ostatnia wojna, bo jak mówi Jean
Giraudoux - Każda wojna jest ostatnią. W dawnym obozie
socjalistycznym toczyło się wojnę o pokój. Co za paradoks? Można
ją toczyć całymi latami. A po co toczyć? Lepiej poczytać Wojnę
i Pokój, dzieło pewnego bardzo znanego Lwa.
Z czasem niestety zapomina się o
okrucieństwach i w pamięci pozostają tylko zrywy patriotyczne,
bohaterstwo i brawurowe dokonania z iście hollywodzkich scenariuszy.
Palimy świeczki na wojennych i
bezimiennych mogołach, ale to zwyczaj który nie wywołuje w nas
emocji i głębszych refleksji.
Wojna. Śnią o niej chłopcy malowani,
co tłumaczy ilość ochotników z Europy w Wiośnie Narodów na
bliskim Wschodzie.
Potem się tę wojnę oswaja, bo tak
jakoś wychodzi, że świat potrzebuje wojny.
I nagle działania większe niż
pyskówka zaczyna nazywać się wojną. A na tak zwanym wolnym
rynku, wojna trwa ;praktycznie cały czas.
Kiedy nie dalej niż wczoraj Pan
Nieistotny otworzył popularny portal internetowy, okazało się, że
przynajmniej dwie wiadomości zwierały w tytule owo magiczne słowo.
A więc na wojnę idą szkoły, linie
kolejowe i producenci telefonów.
Znana jest też wojna dwóch koncernów,
produkujących identyczny, brązowy i bardzo słodki napój.
Przyzwyczailiśmy się do słowa i
straciło ono ten mrożący krew w żyłach charakter. Mówiąc
krótko - słowo zostało oswojone.
Ale nie wolno dać się zwieść. W tak
zwanej wojnie futbolowej sprzed lat zginęło prawie dwa tysiące
ludzi, choć określenie wymyślone nomen omen przez Ryszarda
Kapuścińskiego nie wydaje się takie brutalne.
Pan Nieistotny jest zdania, że pewnym
wyrazom powinno się się zachować ich oryginalne znaczenie, w
przeciwnym wypadku język nasz stanie się letni i rozmemłany. I bez
nadużywania określeń znaczenia słów ewoluują.
Kto dzisiaj robi lody czy loda, albo
laskę? Chyba tylko specjalistka od sponsoringu, chociaż jeszcze
ojciec Jana Marii nazywał tę profesję całkiem inaczej.